Zalecane, 2024

Wybór Redakcji

Amrum i my

Witamy w Robinson Club. Nie, nie, nie to.

Typowy krajobraz wydm Amrum z najwyższą latarnią morską na zachodnim wybrzeżu Szlezwiku-Holsztynu
Zdjęcie: Agencja Turystyczna Schleswig Holstein GmbH

Morze Północne poza sezonem! Ponieważ masz wyspę prawie dla siebie. I to jest bardzo tanie. O wyjątkowym poczuciu szczęścia ...

Dzieje się tak, gdy wspinamy się na ostatni krok. Gdy piasek chrzęści po raz ostatni na drewnianych schodach pod naszymi stopami, wiatr wiruje moim konikiem, a my i Nina, wreszcie na szczycie wydmy, patrzymy na nas z uśmiechem. To tam moje serce wykonuje mały skok. Ponieważ w tej chwili wszystko jest w porządku: słońce, ciepło, ale nie gorąco. Morze, dzikie i pieniste. Widok na latarnię morską, otoczoną majestatycznymi górami chmur. I nikt nie jest daleko od nas. Doskonały.

Kurtka przeciwdeszczowa, czapka wełniana, szalik: Kiedy dwa dni temu spakowaliśmy torby, dobrze się uzbroiliśmy. W końcu czuliśmy się jak śmiałkowie, ponieważ wiedzieliśmy, że jedziemy do Amrum - poza sezonem. Zamiast biegać naszym sezonowym bikini na największej plaży na Morzu Północnym (tak, Amrum, Kniepsand), staliśmy w parce, zapiętej do czubka nosa, pod wiatr od Morza Północnego. W najlepszym razie umieść swój mały palec u nogi w zimnej wodzie morskiej. A potem rozgrzewamy się gorącą herbatą „Schietwetter”. Mimo to relaksacja może wyglądać. „Zamknięty na święta firmowe” - w kultowym barze „Niebieska Mysz” po południu nie dostaniemy gorącego napoju. Jeśli dni na Amrum stają się coraz krótsze, życie na wyspach jest również spokojniejsze. W niepełnym wymiarze czasu wyspiarze wycofują się na stały ląd, leżaki są w szopie, supermarkety zamykane przed lunchem. „Szczęście” - mówi Nina. Kiedy kupujemy dżem i chleb na śniadanie w Café Schult (Ual Saarepswai 9, Norddorf), odkrywa tam coś lepszego: frytki! Poza tym „martwa ciocia” (północnofryzyjska na gorącą czekoladę z rumem), i nigdy nie chcemy już wstawać z tapicerowanych, pluszowo-czerwonych ławek.

A potem zrób to. Zbyt błękitne niebo. Zbyt kusząca szeroka piaszczysta plaża. Naciągam kaptur na głowę, wiatr gwiżdże nieco świeżo, gdy przemierzamy delikatną biel. Czasami spotykają nas inne okapy, a potem znów jesteśmy sami. Wpadamy w piasek przed plażowym zamkiem zbudowanym przez artystę z flotsam. Nad nami wiszą pojedyncze buty, ramiona lalki, zielone plastikowe wiadro. Nina jest pewna: skończyliśmy w bajce. Kiedy pakujemy wszystko czwartego dnia, nasze kurtki przeciwdeszczowe nadal wiszą na haczyku. Jeszcze jedna rolka kraba w „Butt'ze” (Inselstraße 34, Wittdün), a następnie prom już trąbi. Na pokładzie zauważamy: od wielu dni nie mamy fryzury, tylko włosy. Nie ważne! Do domu przynosimy kilka muszli, dwie głowy pięknych zdjęć - i cztery zarumienione policzki. Od słońca. I zwykłe szczęście.

Top