Zalecane, 2024

Wybór Redakcji

2 miejsce: „Ta praca jest niejasna

Konkurs literacki 2012

Prezentujemy tutaj drugie miejsce w Maxi Literature Competition 2012

Gdzie jest tylko ten facet?

Czekam na ławce w Ogrodzie Botanicznym i rozciągam twarz w stronę słońca. Nie mogę otrząsnąć się z rączki wózka dziecięcego. Przechodzą odwiedzający niedzielny park. Niektóre gaworzą, inne są cichymi włóczęgami o dużych stopach, dzieci podskakują, od czasu do czasu piasek z chodnika jest zawirowywany i kurzliwie mrowi moje nagie łydki. To, co znajduje się w wózku, jest chronione przed ciekawskimi oczami przez moskitierę.

Śpiące dziecko, co jeszcze?

Ale nie!

Może być w tym wszystko, oprócz żywej istoty. Przynajmniej tak mi obiecano.

W torbie od projektanta szukam słodyczy, poprawiam bluzę, pocieram odrobiną brudu z błyszczącej skóry moich nowych szpilek. Cień spada na mnie. Wzdrygam się. Kobieta o siwych włosach i twarzy żaby wpatruje się w wózek. Podniosła tiulową tkaninę.

„Jest lalka”, mówi z oburzeniem.

Podskakuję „Co przychodzi ci do głowy?”

„Nigdy nie opiekowałeś się swoim dzieckiem! Cały czas cię obserwuję. ”

„Więc co? Co cię to dotyczy?

„I nic nie przeszkadzało mi w wózku”, kwaknie stara kobieta. „Śmieszne, prawda? Myślałem o nagłej śmierci dziecka i ... ”

„Prawdopodobnie nie masz wszystkich filiżanek w szafce!” Odciągam ją od samochodu.

Ale twarz żaby jeszcze się nie skończyła. Zanim zdołam ją zatrzymać, zrywa kołdrę, która dociera do brody lalki. Moje zdziwienie jest nie mniej niż zdziwienie kobiety. Oboje wpatrujemy się w wózek.

Lalka jest bezcielesna.

Pod głową łysego dziecka zamiast tułowia, rąk i nóg znajduje się czarna, wypukła plastikowa torba. Pospiesznie zarzucam na nią koc.

„Co ...”, stara kobieta zaczyna od nowa, ale zostaje przerwana. Ktoś nazywa słowo kodowe.

„Maxie! Jest Maximännchen! ”Mężczyzna podbiega do nas. Od niechcenia obejmuje mnie w pasie i wygląda promiennie na głowę lalki w wózku. Twarz żaby patrzy na nas z otwartymi ustami, a następnie wykonuje wyraźny gest, wątpiąc w nasz zdrowy stan umysłu.

„Kochanie, musimy iść! Babcia Mäxchen już czeka - mówi wesoło dziwny facet, chwyta wózek i energicznie odciąga go i mnie od starej kobiety.

„Niesłyszane!”, To kwacze za nami.

Bez słowa opuszczamy park.

„Cholera, co jest w torbie?”, Chciałbym zapytać faceta - ma około czterdziestki i ma doskonale wyćwiczone mięśnie ramion. Ale odmawiam.

Ponieważ ta praca jest niejasna.

Pozwoliłem się zatrudnić Mimi Lorenz. Mimi, moja koleżanka, jest Chaotinem w głównej pracy. Musiała pilnie lecieć dziś rano do Sztokholmu. W przypadku „całkowicie ważnej” pracy, do której powinienem wkroczyć, błagała mnie, muszę tylko pamiętać proste słowo kodowe „Mäxchen” i spędzić trochę czasu. Pomyślałem, że 200 myszy w ciągu jednego popołudnia nie jest tak łatwo zarobić inaczej.

Więc wcześniej podniosłem wózek z pustego garażu. Była gotowa koperta. Reszta po zrealizowaniu zamówienia stała na kopercie.

Teraz jęczę obok faceta, który przenosi ulice Starego Miasta w górę. Tylko z trudem mogę nadążyć za nim. Moje stopy w seksownych szpilkach bolą jak diabli.

Po pół wieczności lądujemy na podwórku. Bez promienia słońca. Ale nad nami trochę atramentowego niebieskiego nieba świeci jak wspomnienie wakacji nad Morzem Śródziemnym.

„Poczekaj tu, aż wrócę” - określa mężczyzna.

Pospiesznie wyciąga plastikową torbę spod kołdry i wsuwa ją pod koszulkę, na której nosi skórzaną kamizelkę. Błyskawicznie piwny brzuch wybrzusza się pod białym bawełnianym materiałem. Facet próbuje ukryć kurtkę za pomocą kamizelki.

To wygląda głupio.

„Moje pieniądze?” Pytam.

„Zgadza się. Wrócę wkrótce. Rozumiesz? ”Patrzy na mnie oczami w kolorze masła orzechowego.

Nie obchodzi mnie to. Zniknij, mówi mi instynkt. Zostawiam głowę lalki i wózek dziecięcy i wymykam się.

Kiedy skręcam za następnym rogiem, spotykam się z facetem. On jęczy. Uklękły mu kolana. Cholera! Dziura po kuli w jego plecach! Przechyla się na bok. Alleluja! Co teraz Przerażony pochylam się do niego.

On chyba nie żyje.

Patrzę na niewłaściwy brzuch. Drżącymi rękami wyciągam czarną torbę pod koszulkę i pozwalam jej zniknąć w mojej przestronnej skórzanej torbie.

Idealnie pasuje.

Jeśli to narkotyki, zaraz pójdę na policję, więc nie chcę mieć z tym nic wspólnego, przysięgam.

Z bijącym sercem znikam pod ziemią.

Na drodze jest tylko kilku pasażerów, którzy chcą spędzić czas pod ziemią przy cudownej pogodzie? Facet ma swoją własną winę, zapewniam moje - bądźmy szczerzy - raczej słabe sumienie. Na skradzionej torbie przypinam tylko wtedy, gdy zaczyna się metro. Zajrzyj do środka i znów będę mogła oddychać. Bez haszyszu, bez kokainy i tak upiornych rzeczy.

Treść jest dla mnie bardzo miła.

Dwa dni nie odważę się z mojego mieszkania. W wiadomościach regionalnych przynieśli coś o martwym facecie w zaułku. Mówi się, że 38-letni Tobias B. został postrzelony. Od sprawcy brakuje jakiegokolwiek śladu. Tatmotiv nieznany.

Nie martwię się o to.

„Zachowuj się spokojnie. Niedługo wrócę ”, Mimi doradza mi telefonicznie ze szwedzkiej stolicy.

Ma dobrą rozmowę!

Trzeciego dnia ulegam pokusie wydania odrobiny pieniędzy w czarnej torbie. Moim zdaniem 70 000 euro rachunków znalazło potrzebnego i godnego właściciela. W nagrodę za stres ostatnich dni zamawiam luksusowe zakupy. Jak zawsze wpadam w niepohamowany szał wydawania pieniędzy, z własnej przyjemności wydaje pieniądze, wyciągam je z fantazyjnego skórzanego portfela, który zrobiłem pierwszy, i od niechcenia rzucam notatkami na sprzedawców na ladzie.

W szlachetnym butiku w centrum znajduję świetne ubrania. Na koniec postawiłem na stole prawie 4000 euro w gotówce. Błędem jest pozwolić sobie odetchnąć potem innym pysznym Prosecco. Kiedy w końcu chcę odejść, zamykam zamknięte drzwi.

„Zadzwoniliśmy na policję. Próbowali podkreślić, że nas podrobiono, ”mówi jeden z dwóch bardzo przychylnych sprzedawców i rzuca mi złośliwe spojrzenie.

A potem mam prawie serce Kasper.

„Cholera, dlaczego nie umarłeś?” Opadam na delikatny stołek.

Człowiek z oczami z masła orzechowego śmieje się. Policja chce mnie spłacić, ale ten facet najpierw macha. On jest szefem. Główny komisarz.

„Dziewczyno, wszystko spieprzyłeś” - mówi bezbarwnie. „Zaczekaj, powiedziałem! Miałem na sobie kamizelkę kuloodporną. Byłem trochę oszołomiony, a ty po prostu zejdź z rzucającym!

Słowa Kripo, Undercover i pierścień narkotyków pędzą przez moje kanały uszne niczym ekskrementy, które są porywane przez spłukiwanie toalety. I facet patrzy na mnie, jakbym musiał to zdobyć.

„Dlaczego faceci nie płacą odpowiedniej kwoty?” Chcę wiedzieć.

„Cóż, oszuści we wszystkich branżach, dziewczyny” - wzdycha. „A niektóre też wyglądają całkiem uroczo!”

Chcesz przeczytać więcej o Klaudii Jeske? W 2011 roku ukazała się jej debiutancka powieść „Erben ist mensch”. Zamów tutaj na amazon.de >>

Top