Zalecane, 2024

Wybór Redakcji

Alzheimer: Długie pożegnanie z teściową

Choroba Alzeimer zniszczyła intymność teściowej i synowej.
Zdjęcie: iStock (obraz ikony)
zawartość
  1. Alzheimer: Elisabeth opiekowała się swoją teściową w domu
  2. Z desperacji nie chciała jeść
  3. Chciałem przebaczenia zamiast goryczy

Alzheimer: Elisabeth opiekowała się swoją teściową w domu

Co zrobić, jeśli członek rodziny ma chorobę Alzheimera? Elisabeth Kapsreiter postanowiła zaopiekować się teściową w domu. I przeżyłem ciężkie lata.

Kiedy jej teściowa zachorowała na Alzheimera, Elisabeth Kapsreiter postanowiła zająć się nią w domu . Ale nowa sytuacja była tak poważna, że ​​rozpadła się wcześniej intymna relacja między synową a teściową. Historia długiego pożegnania z ukochaną osobą, która choruje na wspomnienia i samodzielność.

Elisabeth Kapsreiter

„Jest szary grudniowy poranek, po południu moja teściowa ma zostać pochowana, siedzę przy kuchennym stole i piszę list - list pożegnalny, który chcę wrzucić do grobu - moje myśli nieustannie odchodzą i wiele obrazów ożywa na moich oczach. Moja teściowa była wyjątkową kobietą i od wielu lat ma wpływ na moje życie.

W wieku dwóch lat całkowicie straciła słuch z powodu zapalenia opon mózgowych. Kiedy miała cztery lata, zmarła jej matka. Dwie macochy poszły za nimi, ale nie poprawiły ich życia. Poślubiła głuchego mężczyznę, urodziła siedmioro zdrowych dzieci, aw wieku 44 lat została wdową. W tym czasie jej najmłodszy syn miał zaledwie dziewięć miesięcy.

Jej trzeci syn stał się jej ostoją w życiu. I właśnie ten człowiek był moją wielką miłością! Kiedy przedstawił mnie swojej matce, spodziewałem się obrony z jej strony - miałem właśnie „zabrać” jej syna. Ale nic nie było odczuwalne! Bez oporu zaakceptowała fakt, że teraz inna kobieta zajęła pierwsze miejsce w sercu swojego syna.

Miałem pierwszy kontakt z głuchą osobą i szybko zdałem sobie sprawę, że muszę „przeliterować” komunikację. Ale byłem zdecydowany przezwyciężyć wszelkie zahamowania i komunikować się z moją teściową, a także z jej dziećmi. [...] Na początku naszego związku rzuciła mi - nieświadomie - konsekwentny proces uczenia się. Komunikacja nie była możliwa bez wcześniejszego kontaktu wzrokowego. Moja teściowa została moim wielkim nauczycielem komunikacji.

Po jej 75 urodzinach nastąpiła przerażająca zmiana. Przygotowywała to wydarzenie od dawna i nie mogła się doczekać wielkiej imprezy. Jednak wkrótce potem była ledwo rozpoznawalna - fizycznie bardzo słaba, bez woli życia. Dla nich i ich dzieci oraz ich rodzin rozpoczął się trudny etap. Po kilku latach hospitalizacji kilkakrotnie nie mogliśmy już zamknąć oczu przed diagnozą: choroba Alzheimera, zaawansowana demencja .

W rozmowie z mężem teściowa powiedziała, że ​​chce z nami mieszkać. To było głębokie doświadczenie, gdy Bóg dotknął mego serca: zdałem sobie sprawę, że powinienem zrezygnować z pracy i wielu innych usług, aby opiekować się teściową. Pełen idealizmu podjąłem się tego zadania. Intymna relacja, którą zbudowaliśmy i chęć pomocy - w połączeniu z wewnętrzną pewnością, że Bóg też tego pragnie - wydawały mi się wystarczającym fundamentem do opanowania nowej sytuacji.

Moja teściowa została poważnie osłabiona fizycznie i stała się bardzo bierna wobec swojego otoczenia. Przede wszystkim miałem pomysł, że moim zadaniem będzie opiekować się nią i dawać jej piękne godziny z miłością i wyobraźnią. Jednak perspektywa przybycia do nas rozkwitła i wzrosła. Przyszła do nas z pomysłem prowadzenia domu dla mnie. To nie mogło trwać długo, było w naturze rzeczy. Przez jakiś czas robiliśmy wszystko razem. Tak więc w pierwszym tygodniu spędzonym z nami trzy krzesła i stół w jadalni zostały umyte i wypolerowane. Szybko zdałem sobie sprawę, że nie mogę długo utrzymać tego stylu życia. Kiedy moja teściowa zobaczyła, że ​​znacznie szybciej wykonuję obowiązki domowe, zniechęciła się.

Z desperacji nie chciała jeść

Powoli zmieniły się nasze relacje. Wszystko, czego nie mogła już zrobić, było winne za mnie, za nasze głupie żelazo lub inny przedmiot w naszym domu. Skutki postępującej demencji stały się dla nas jasne dopiero w ich codziennym życiu. W oczach mojej teściowej stopniowo przekształciłem się w macochę, która przeciwstawiała się jej z całym oporem. Nie chciała już rozmawiać, straciła prawie całe swoje słownictwo.

Potem odpowiedziała zachowaniem, które wielokrotnie wyrażała w przeszłości w czasach kryzysu w jej życiu, swoją niemoc: odmówiła jedzenia. Dzięki temu poznała mnie w moim najbardziej wrażliwym miejscu. Oczywiście w międzyczasie byłem intensywnie zaangażowany w opiekę nad pacjentami z demencją. Ale wszyscy doradcy opierali się na przesłuchaniu pacjenta. Rozmawianie ze sobą, śpiewanie, granie, robienie czegoś: w naszej wyjątkowej sytuacji nie było to już możliwe. Uwielbiając dotykać mojej teściowej coraz mniej, stawały się coraz trudniejsze. Więc codziennie myślałem o tym, jak mógłbym zrobić jej coś dobrego ze smacznym jedzeniem. Przez jej odmowę poczułem się wręcz zamroczony i osobiście zraniony. Nasz długoterminowy związek - gdzie on był? Wydawało się, że wpadła w wielką czarną dziurę. Poczucie porażki prawie przytłoczyło.

Moja teściowa nadal traciła na wadze, dopóki nie podjęliśmy trudnej decyzji o założeniu rurki żołądkowej. Sam bardzo zachorowałem i musiałem przejść operację. Oba razem oznaczały, że dałem mojej teściowej ciężki dom w pobliskim domu. Ale mogliśmy znów oddychać - te kroki okazały się dobre. Odzyskała siłę, rurkę żołądka usunięto. Ale w końcu znów spadło. W wieku 79 lat moja teściowa zmarła wcześnie rano Bożego Narodzenia.

W tym trudnym czasie było kilka rzeczy, o których racjonalnie wybaczyłem. Ale w moim sercu były ładunki. W żadnym wypadku nie chciałem dopuścić, aby te zarzuty wykraczały poza śmierć. Nieuchronnie doprowadziłyby do goryczy. Pomyślałem więc o tym, jak symbolicznie wyraziłem przebaczenie. W Psalmie 103 czytamy, że Bóg usuwa z nas nasze grzechy, o ile poranek trwa od wieczora. Kolejne pismo mówi, że wrzuca ją do oceanu. W tym odbiciu ujrzałem na własne oczy grób jako takie niedostępne miejsce. Przyszło mi do głowy, by wyrazić w liście wszystko, co mnie niepokoiło, prosić o przebaczenie mojej teściowej, przebaczyć jej całym sercem i polecić ją łasce i pokojowi Boga.

Chciałem przebaczenia zamiast goryczy

Usiadłem więc w kuchni na kilka godzin przed pogrzebem i napisałem ten list, który miał wytyczyć kres w ostatnich trudnych latach. Ale potem stało się coś wyjątkowego! Pogrzeb prawie się skończył; Mój mąż, szwagierka i ja byliśmy ostatnimi, którzy opuścili grób. Przy wyjściu z cmentarza przyszło mi do głowy, żeby powiedzieć grabarzom, jak ułożyć wieńce.

Wróciłem sam - a tam, w otwartym grobie, stał jeden z grabarzy i wyciągnął do mnie list. Przez chwilę czas wydawał się stać w miejscu; moja percepcja odbywała się na kilku poziomach jednocześnie. Była taka groteskowa sytuacja - mężczyzna w grobie i pozostali trzej grabarze wokół grobu. Przez chwilę kusiło mnie, aby wziąć list i grzecznie podziękować. Potem pojawiła się straszna myśl: czy naprawdę chcesz wziąć na siebie cały ten ciężar? Z niemal dziką determinacją wyrwałem list z ręki mężczyzny i wrzuciłem go z powrotem do grobu. „Nie, ten list musi tam zostać!”

Cóż za obraz przebaczenia otrzymał mi teraz! W moim sercu nagle zrozumiałem: sam Bóg jest tutaj i ponownie wystawia mnie na próbę. Czy naprawdę chcę odpuścić te doświadczenia? Nagle poczułam się bardzo lekko. To było jak ostatnie pożegnanie: Moja teściowa, ja i Bóg pośród nas! I wiedziałem, że rany z przeszłości się zagoją. Będę w stanie zatrzymać teściową w jej sercu, tak jak przed chorobą, kiedy mieliśmy bardzo szczególny związek ”.

Ten tekst jest fragmentem książki „A Touch of Heaven” Elisabeth Mittelstädt. W nim wielu różnych ludzi opowiada o swoich doświadczeniach ze śmiercią bliskich i o swoich sposobach radzenia sobie z żalem.

ISBN 978-3-86591-978-6 / Gerth Media GmbH, Verlagsgruppe Random House

***

Dotknięcie dokumentacji wideo na temat małżeństwa po diagnozie Alzheimera

Popularne Kategorie

Top