Więc właściwie przygotowaliśmy zjeżdżalnię i domek do zabawy dla naszej córki ...
... ale chata jeszcze się nie trzęsła, miała już dwóch dumnych mieszkańców: Happy i Casper.
Obaj byli pod wrażeniem nowego miejsca zamieszkania na świeżym powietrzu. Dobrze, pomyśleliśmy. To nie ma znaczenia Dla dziecka wciąż jest zjeżdżalnia. Cóż, typowy przypadek „myślenia” ... jak pokazuje zdjęcie. A ponieważ nasz pan Casper również jest uparty, gdy nasz maluch zsuwa się, służy jako stoper z miękkiego futra - i wszyscy są szczęśliwi ...
PS: Zanim ściągnę teraz na mnie gniew wszystkich matek i ojców: jak powiedziałem - to nasza prywatna zjeżdżalnia w naszym prywatnym ogrodzie. Na publiczne place zabaw robię wielki ukłon z naszymi Schnuffelsami. I zirytowało mnie dzisiaj na placu zabaw - na dziedzictwo czworonożnego przyjaciela bezpośrednio pod huśtawką. Coś nie musi być !!!